Dzień 32 – pierwsza samodzielna trasa

Skoro ostatniego dnia na lotnisku odbyłem lot sprawdzający, tym razem wypadało żebym zasiadł za sterami Cessny sam i wyruszył w swoją pierwszą podróż. Program szkolenia obejmuje zasadniczo trzy samodzielne trasy – dwie jednogodzinne bez lądowań na obcych lotniskach i jedną trzygodzinną z lądowaniami na lotniskach innych niż to bazowe. Na początek oczywiście krótki godzinny locik. Dużego wyboru nie ma – wschód albo zachód. Padło na to drugie, czyli w moim wypadku Strzelce Opolskie, Kuźnia Raciborska, Czerwionka-Leszczyny i do domu. Stali czytelnicy bloga wiedzą, że tereny te lotniczo nie są mi obce, bo nie raz już tam bywałem przy okazji szkolenia. Ale przecież nie chodzi o to, żeby uczeń na pierwszy raz się pogubił, tylko doleciał do celu.

Strzelce Opolskie z lotu ptaka

Strzelce Opolskie

Prognoza pogody sprawdzona, operacyjny plan lotu policzony, trasa na mapie wykreślona. Paliwa na ponad 3 godziny lotu, samolot umyty. Nic tylko wsiadać i „od śmigła”! Start, wznoszenie i z prostej na trasę. Po kilku minutach na łączości z Kraków Informacja przeskakuję na Gliwice Radio i informuję o planowanym naruszeniu ich ATZtu (przestrzeni w pobliżu lotniska). W odpowiedzi dostaję informację o ruchu szybowcowym, w związku z czym od razu zabieram się za bardziej pilne obserwowanie nieba. Szybowce są, ale wysooko, więc nie będziemy sobie nawzajem przeszkadzać. Lecę dalej.

Po kolejnych kilku minutach zaczynam majstrować przy samolocie. I tu odezwało się moje krakowskie „centusiowanie” – redukujemy zużycie paliwa, coraz bardziej zubażając mieszankę. Kręcę czerwoną gałką, EGT (temperatura gazów wylotowych) rośnie, po chwili zgodnie z planem spada. Zapomniałem tylko, że ten wskaźnik ma małe opóźnienie. Pyr pyr pyr… silnik zaczyna się dławić. Ha! To jest przypływ adrenaliny. Dokręcam mieszankę i postanawiam przestać się nią bawić. Dzisiaj.

Dolatuję w końcu do Strzelc Opolskich, robię nawrót i obieram kurs na Kuźnię Raciborską. Po drodze mijam fakbrykę wielkości małego miasta. Oczywiście na mapie ani śladu…

Zakład przemysłowy na Śląsku z lotu ptaka

Duża „fabryka”

Do Kuźni doleciałem bez przygód, zakręciłem o 80 stopni w lewo w kierunku Czerwionki. To już mogę powiedzieć „moje” rejony. Teraz tylko ostatnia korekcja kursu i po kilku minutach wejście w krąg i lądowanie w Kaniowie. Nie było tak źle: nie zgubiłem się, doleciałem tam gdzie chciałem, o czasie który zaplanowałem, samolot jest cały, instruktor zadowolony. I rekordowe (jak na SP-AIS) zużycie paliwa: 28L/h. To był udany dzień.

Skrót do kolejnego dnia ->

3 komentarzy do wpisu “Dzień 32 – pierwsza samodzielna trasa

  1. Czy nie bedziesz sie wspomagal vorem i dmi przy upewnianiu sie co do pn. zwrotnych, ktorych nie znasz (albo ktore znasz tylko z autopsji) na trasie?
    Powodzenia, niedawno zaliczylem 3h…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *