Day 8 – Coyote’s

Zagraniczni studenci musza w Hillsboro Aviation przebywac na terenie szkoly przynajmniej 21 godzin w tygodniu. Jak to jest sprawdzane? Na scianie wisi zegar z klawiatura, za kazdym razem jak wchodzimy i wychodzimy ze szkoly powinnismy klepac swoj kod. Po spedzeniu prawie calego dnia w domu, wpadlem na to, ze wypadaloby posiedziec troche w szkole i nabic kilka godzin. Poza tym, i tak mialem napisac kilka zaleglych postow na bloga, a jakos poza domem lepiej mi sie zabrac do pisania.

Usiadlem w gornej Student Lounge i wlaczylem sobie LiveATC zeby troche osluchac sie w komunikacji miedzy pilotami a kontrolerami. Z pietra dobrze widac lotnisko, ktore ma rocznie ponad dwa razy wiecej operacji niz Okecie! Oprocz latajacych na okraglo szkolnych samolotow i helikopterow, lokalnego ruchu GA, sporo jest tez turbopropow i prywatnych/firmowych odrzutowcow. Najwiecej lata sprzetu Intela, ktory jest najwieksza korporacja w Hillsboro i ma swoje centra rozwojowe, fabryki i biura w kilku czesciach miasta. Mozna wiec poogladac starty i ladowania np. takich Embraerow.

W miedzyczasie pojawil sie moj kolega z orientation day, Nicola. Pogadalismy chwile, bo wlasnie skonczyl pierwsza lekcje teorii. Instruktor przez dwie godziny mowil mu o wypadkach na smiglowcach. Coz, to chyba nie najlepszy sposob na rozpoczynanie kursu… Ale moze to dlatego, ze dzis rano na sasiednim lotnisku student z instruktorem rozwalili helikopter, z reszta drugi w ciagu dwoch tygodni i trzeci w ciagu trzech miesiecy! Cos czarna seria ostatnio, nikomu w tych trzech wypadkach nic sie nie stalo, a przyczyny byly rozne, np. dwa tygodnie temu smiglowiec „wisial” sobie 2 metry nad trawka i zaatakowal go jet blast, czyli strumien gazow za startujacym odrzutowcem.

Posiedzialem tak troche, az zrobilo sie w szkole prawie pusto. Postanowilem wykorzystac okazje i zrobic kilka zdjec od srodka.

Student lounge w Hillsboro Aviation

Student lounge w Hillsboro Aviation

Briefing room w Hillsboro Aviation

Briefing room w Hillsboro Aviation widziany z zewnątrz

Dispatch w Hillsboro Aviation

Tablica lotów w Hillsboro Aviation

Sklep dla pilota w Hillsboro Aviation

Zdjęcia uczniów Hillsboro Aviation

Jeden z pokoi do indywidualnej nauki z instruktorem w Hillsboro Aviation

Centrum egzaminacyjne w Hillsboro Aviation

Hangar techniczny w Hillsboro Aviation

Rampa z samolotami szkoleniowymi Hillsboro Aviation widziana w nocy

Korytarzy, pomieszczen jest oczywiscie wiecej, sa jeszcze biura ludzi z administracji, szefow instruktorow, „pokoj nauczycielski” i classroomy, ktore sa glownie w osobnych budynkach.

Wyszedlem ze szkoly przed 9 pm i pojechalem jeszcze na rekonesans do kolejnego sklepu, tym razem Albertsons. Generalnie to spozywczak (tzn. nie tylko jest tam jedzenie, na srodku miedzy polkami jest tez apteka i Starbucks) wyzszej klasy i tak naprawde pierwszy w ktorym jedzenie wyglada atrakcyjnie. Ceny sa już mniej atrakcyjnie, ale to juz zalezy od konkretnych artykulow np. kulka mozarelli kosztuje $5, ale pol kilo bananow tylko $0.60.

Po powrocie do domu Taylor zapytal mnie czy chce isc do knajpy, bo kumple ze szkoly ida. No pewnie! Dobrze ze Taylor nie moze jeszcze pic, bo pojechalismy jego samochodem ;) Choc jak sie pozniej okazalo, wiekszosc ludzi jedzie na impreze samochodem, bo tutaj mozna miec we krwi 0.8 promila.

Pojechalismy do Coyote’s. Oficjalnie jest to bar & grill. Na dole sa stoliki, gdzie mozna faktycznie cos zjesc, jest tez bar i scena z muzyka na zywo (w weekendy). Na antresoli sa mniejsze okragle stoliki, kilka sof, bilard i druga gra z dlugim stolem posypanym piaskiem. Gra sie w to podobnie jak w curling, tylko malymi kamieniami (srednicy ok. 6 cm) i nie trzeba wycierac stolu miotlami. Bar byl pierwszym miejscem gdzie zobaczylem w Hillsboro alkohol, tzn. piwo i wino mozna kupic w sklepie, ale nie widzialem nigdzie nic mocniejszego.

Na miejscu bylo juz kilka osob z HAI, chwile pozniej pojawili sie kolejni. W sumie Niemcy, jeden Austryjak, dwoch Amerykanow (jeden pracuje w dispatchu) i ktos tam jeszcze. Fajnie bylo poznac kilka nowych osob, pointegrowac sie przy szklance i wrocic do domu po 2 am. Moze nie bedzie w tej Ameryce tak zle :)

2 komentarzy do wpisu “Day 8 – Coyote’s

  1. Wydawalo mi sie, ze w miare to wytlumaczylem w jednym z wrzesniowych postow, ale napisze krotko raz jeszcze. Chce tutaj zrobic kompletna zawodowa, czyli z przyrzadami i wielosilnikiem. Dalej zdecyduje, czy chce robic uprawnienia instruktorskie (wraz z przyrzadami i multi-engine) i zostac na kolejny rok pracowac jako instruktor. Przy tej drugiej opcji moglbym wrocic majac realnie jakies 700-800 godzin nalotu. Nie mam planow zostawac tu na dluzej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *