Day 64 – a może by tak IFR?

Co może być bardziej frustrującego od sytuacji, kiedy pogoda w Hillsboro wygląda jak na zdjęciach poniżej, a wszędzie w promieniu 50 NM wisi mgła? (np. w McMinnville OVC003)

Błękitne niebo nad lotniskiem w Hillsboro

Błękitne niebo nad budynkiem Hillsboro Aviation

Beacon lotniska KHIO

Mój instruktor zaproponował nawet, że weźmiemy Cessnę 172 i polecimy na cross country IFR-em. Plan był dobry, nawet mi się podobał, tyle że wszystkie 172-ki były zajęte…

Zrezygnowany poszedłem na kawę. Po raz nie-wiem-który obca osoba zapytała mnie o iPada, czy dobre to i co o nim myślę. Naprawdę, wystarczy iść ulicą z iPadem schowanym w etui i zaraz ktoś nas zaczepi, pytając „Oh, is this the iPad?” albo „Do you like it?”. A co dopiero kiedy siedzi się przy stoliku i czyta na nim poranne newsy. Ja nie mam nic przeciwko tej otwartości, wręcz przeciwnie, podoba mi się że obcy ludzie potrafią tu ze sobą rozmawiać na byle temat. Np. dziś gość który mnie zaczepił okazał się też być pilotem, a w dodatku jego dziadek pochodził z Łodzi.

Po drodze do Portland nie mogłem się oprzeć zrobieniu zdjęcia.

Ciężarówka z drewnem w USA

 Widok dość powszechny bo Oregon drewnem stoi, ale zawsze jak widzę taką cieżarówkę z pniami to przypomina mi się początkowa scena z Final Desination 2.

W Portland odwiedziłem Powell’s Bookstore, czyli prawdopodobnie największą pod względem miejsca na półkach księgarnię na świecie. Geniusz polega na tym, że oprócz nowych książek można tam też kupić używane, a więc po pierwsze tańsze, a po drugie często niedostępne z powodu wyczerpanego nakładu. U Powella można znaleźć chyba wszystko, jest nawet dział z książkami po polsku (m.in. mają Potop i Pana Tadeusza). Ja akurat skupiłem się na części poświęconej „Aviation” bo chciałem kupić podręcznik Jeppesen Instrument/Commercial – był, ale wolę poszukać nowszego wydania. Znalazłem za to wiele innych ciekawych pozycji. Na miejscu jest też kawiarnia, więc można sobie zgarnąć knigę z półki i poczytać przy kubku.

Przed powrotem do Hillsboro zjadłem jeszcze obiad w indyjskiej budzie, gdzie dowiedziałem się jak to nowe władze miasta chcą usunąc z ulic wszelkie zadaszenia, pod którymi klienci foodcartów mogą konsumować posiłki. Dotyczy to co prawda niewielu bud, bo przy większości i tak nie ma takich luksusów (i nie potrzeba, bo np. z podu przy Alder & 10th jest bardzo blisko do Director Park ze stolikami pod szklanych dachem), nie mniej Bombay Chaat House dysponuje niewielkim patio, gdzie można spokojnie poczekać na jedzenie albo wszamać je na miejscu. Urzędasy twierdzą, że budowle są nielegalne, ale nieoficjalnie wiadomo o co chodzi – foodcarty zabijają biznes portlandzkim restauratorom. U nas ktoś by powiedział „korupcja”, tutaj to po prostu „lobbying”.

Na koniec obrazek z wczesnego wieczoru na Sunset Hwy – tak to jest nie sprawdzić sobie godziny przed wpakowaniem się na autostradę. Choć te 15 mil w 45 minut to i tak bez tragedii.

Korek na Sunset Highway w stanie Oregon

 

5 komentarzy do wpisu “Day 64 – a może by tak IFR?

  1. Pozdrawiam serdecznie i gratuluję świetnego bloga. Mam pytanie: jak z Twojej perspektywy wygląda rynek pracy pilotów w USA? Czy z 200-250 godzinami nalotu jest cień szansy na zaczepienie się w linii? Czy popularne są programy „samosponsorowania” TR i czy istnieje instytucja kadeta?

  2. Rynek pracy jest trudny, ale powoli branża wychodzi z dołka. Cień szansy na zaczepienie się w linii (regionalnej oczywiście) jest mniej więcej przy 1000h TT i ponad 100 na multi-engine. TR samosponsorowany raczej nie jest popularny, a nawet gdyby to TR FAA kosztuje tylko kilka tysięcy USD. Programów typu „kadet” raczej nie ma, bardziej deal ze szkołą że dadzą Ci szansę na pracę jako instruktor i postarają się załatwić interview z jakąś firmą (bez żadnych gwarancji) – oczywiście najpierw musisz wydać te $50-60k na szkolenie.

  3. Dzięki za błyskawiczną odpowiedź ;) A Ty myślisz o zrobieniu uprawnień Type Rating w USA? A tak przy okazji bardziej Cię ciągnie do klasycznego wolanta (Boeing) czy joystick-a (Airbus)? :)

  4. Nie, TR nie zamierzam robić z kilku powodów. (1) Żeby pracować w USA trzeba mieć obywatelstwo albo zieloną kartę, a poza tym o dobrą pracę trudniej niż w Europie (2) TR FAA nie daje się tak po prostu skonwertować na JAA (3) Sam TR to wyrzucone pieniądze, bo nie daje żadnej przewagi przy rekrutacji – co innego TR i 500h na typie

    A jeżeli chodzi o Boeing vs Airbus, wolę tę pierwszą opcję, ale nie będę wybrzydzał.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *