Day 541 – aeromedical

Przyszło wreszcie lato – 30°C, błekitne niebo, a ja w tym czasie musiałem zachorować. Studentom mówi się: nie lataj jak jesteś chory, ale spróbuj to powiedzieć instruktorom… Efekt łatwy do przewidzenia: infekcja ucha i uziemienie na przynajmniej 3-4 dni.

Po trzech dobach bałem się jeszcze latać, ale udało mi się w miarę zorganizować pracę: loty solo, lekcje naziemne, sesje na symulatorze. Te ostanie z moimi dwoma chińskimi uczniami. Obaj świeżo po wykładach z zakresu latania na przyrządach i zdaniu pisemnych egzaminów do Instrument Rating.

Niestety skończone kursy i wzorowo zdane egzaminy zupełnie nie przekładają się na ich wiedzę. „What is a VOR?” – „….. VOT?”. Nie, VOT to specjalna stacja naziemna służąca do kalibracji odbiorników VOR, ale tego też nie widzą. No to może coś na temat obsługi VORa w samolocie: „….. TO and FROM flag?”. Czyli coś kojarzą, ale niewiele, bo wytłumaczyć do czego służy flaga TO/FROM nie potrafią. Ogólnie: dramat! Z drugiej strony trochę ich rozumiem, wychowali się w komunistycznym kraju, gdzie system edukacji działa podobnie do polskiego: nauczyciel wymaga suchych faktów, uczniowie fakty zakuwają, zdają egzamin i zapominają. Na naukę myślenia miejsca nie ma.

Na szczęście latanie na VOR-a jest stosunkowo łatwe i w półtorej godziny na symulatorze idzie nauczyć podstaw: fly-left, fly-right, direct TO, wyznaczanie pozycji radialami FROM. Pod nami niby downtown Portland:

photo.JPG

9 maja czuję się trochę lepiej, na tyle żeby zrobić z Elvisem lot przygotowujący go do EOC checka (End-Of-Course). Później wsiadam do Cessny 172, tym razem jako uczeń. To mój trzeci i ostatni lot w ramach przygotowania do egzaminu CFII. Strzelamy dwa podejścia: ILS 13 oraz VOR/DME przy częściowo zakrytych przyrządach. Mark podpisuje mi endorsement, ale na egzamin będę musiał chwilę poczekać, bo Mary robi sobie właśnie 10-dniowe wakacje.

Ucho mi nie wypadło, więc kolejny dzień rozpoczynam z pełnym grafikiem. Uzbroiłem się w cukierki na gardło, ale po siedmiu godzinach latania i gadania moje struny głosowe nie były już w stanie wygenerować żadnego dźwięku. Jeśli bloga czytają nauczyciele to proszę podzielcie się w komentarzach jak radzić sobie z tym problemem!

4 komentarzy do wpisu “Day 541 – aeromedical

  1. Witaj Michale, co prawda nauczycielem nie jestem, ale znajoma wokalistka weselna poleciła mi kiedyś Orofar i na mnie działa :) Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów :)

  2. Widzę po sigu w popularnym portalu lotniczym ;) , że Twój ostatni lot przed egzaminem przygotował Cię w 100% ;) Gratulacje! :)
    A co do Twojego pytania, to pamiętam jak sobie radziło kilku moich nauczycieli z ogólniaka. Niestety nie mógłbyś po tym wsiąść do samolotu inaczej niż na PAXa :D

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *