Day 436 – Troutdale

23 stycznia udalo mi sie wreszcie wzbic w powietrze – pierwszy raz w 2012 roku. Nie znaczy to, ze pogoda w Hillsboro tak latwo odpuscila. Zeby moc troche polatac musielismy z Davidem pojechac do Troutdale, miasteczka po wschodniej stronie Portland, gdzie szkola ma drugi, znacznie mniejszy, „kampus”.

DSC06677.JPG

W Troutdale (nie liczac helikopterow) stacjonuje kilka C152, dwie C172 i jedna C172RG. Bylo to moje pierwsze spotkanie z N6515R. Zarowno na zewnatrz, jak i w srodku wyglada znacznie lepiej niz nasza 9877B. (Pseudo) skorzane fotele, nowy panel. Bardzo przyjemnie. Ciekawe jak lata…

Juz w drodze na lotnisko dowiedzielismy sie, ze wszystkie samoloty w Troutdale zostaly tego dnia uziemione. Powod? Najwyrazniej cysterna zaczela sie rozpadac od wewnatrz, przy okazji zanieczyszczajac paliwo. My jednak mielismy szczescie, bo RG nie latala, a wiec nie byla tez tankowana, od listopada zeszlego roku. Dostalismy zgode od managementu i jedyny klopot, to ze musielismy uzupelnic paliwo korzystajac z podziemnego zbiornika. Trzeba przepchac samolot pod dystrybutor, rozwijac weza, uruchamiac pompe, szukac drabiny… Och, przypomnialo mi sie latanie w Kaniowie!

Po zatankowaniu z lekkim trudnem uruchomilismy silnik (w koncu prawie 3 miesiace nie byl odpalany) i podkolowalismy do pasa. Start i wznoszenie, potem szybki zakret na poludniowy-wschod zeby nie wpakowac sie w przestrzen PDX.

Juz na wznoszeniu zrozumialem dlaczego niektorzy uczniowie narzekali na 6515R. Prop governor (po polsku to chyba regulator obrotow?) zamiast trzymac stale 2500 RPMs falowal w przedziale 2400-2600. Poczatkowo mialem ochote zawrocic, ale David stwiedzil ze „ten typ tak ma” – kiedy on kilka lat temu szkolil sie na single engine commercial i CFI latal wlascie na 6515R. Trzeba tez przyznac, ze po kilku minutach governor sie troche ustabilizowal, choc nadal zachowywal sie jak po kilku glebszych.

Polecielismy do south-east practice area, gdzies w okolice miasteczek Boring i Sandy. Generalnie nie zdazylismy zrobic zbyt wiele, bo patrzac w strone Troutdale zaczelismy obserwowac szybko gestniece zamglenie – na dodatek bylo juz po zachodzie slonca, co zwykle znaczaco przyspiesza proces powstawania mgly. Skierowalismy sie wiec z powrotem na lotnisko, zalogowalismy jedno nocne ladowanie i wrocilismy do domu. Nie byl to jednak czas stracony, bo dobrze bylo odswiezyc nawyki i poznac nowa okolice – kto wie, moze nastepnym razem gdy pogoda bedzie ponizej minimum w Hillsboro zdecyduje sie na ponowna wycieczke do Troutdale.

Dwa dni pozniej znow polecielismy z Davidem na krotki lot, tym razem „nasza” 9877B. Kilka touch and goes w McMinnville, pare manewrow i do bazy. Nazajutrz, ku mojemu zaskoczeniu, niebo sie otwarlo i nareszcie moglismy sobie pozwolic na male „szalenstwo”. Polecielismy na polnoc i przecwiczylismy chyba wszystko co sie da, zwracajac uwage na steep turns, ktore mimo ze sa dosc prostym menewerem, z jakiegos powodu nie chcialy mi wyjsc. Albo trzymalem wysokosc ±100 ft, albo predkosc ±10 wezlow, ale nigdy obydwa parametry na raz.

IMG_0758.JPG

Tym sposobem pod koniec dnia miałem już (wymagane przed podejsciem do egzaminu praktycznego) 3h lotu z instruktorem w ciagu ostatnich 2 miesiecy.

2 komentarzy do wpisu “Day 436 – Troutdale

  1. Gratulacje.
    PS. Moje bystre oko zauważyło brak polskich „ogonków” i już się zacząłem obawiać, że coś nie tak z komputerem/klawiaturą, ale widzę, że w kolejnych wpisach są, więc już pewnie jest OK :)

  2. Czasem piszę po prostu na komputerze, który nie ma zainstalowanej polskiej klawiatury :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *