Day 412 – Columbia

Znów lot na północ. Pora na manewry na wysokości. 6000 stóp brzmi w miarę bezpiecznie, tym razem pojmując bezpieczeństwo jako nie utracenie licencji przez wpakowanie się w przestrzeń klasy C lotniska PDX (poniżej 4000 ft). Przy okazji podziwiam piękno Columbii i tegoroczną grudniową pogodę. W porównaniu do zeszłego roku, w tę zimę jest sucho jak na Saharze.

DSC06332.JPGPóźniej, w okolicach Woodland, postanawiam szybko zejść w dół na niewielkim dystansie. Wywalam więc podwozie i robię emergency descent – 140 węzłów i zniżanie kilka tysięcy stóp na minutę. Jednocześnie wykonuję bardzo delikatny zakręt skanując pod sobą niebo.

DSC06334.JPG

Zbliżam się do Scappoose i planuję włączyć się spokojnie w krąg, ale o spokoju dziś mowy być nie może. Szaleństwo ruchowe. Jedni lądują na alfacie, inni na trawie, na taxiwayu ktoś uczy się w wiatrakowcu. Kręcę na base, a w tym samym momencie inny samolot również zgłasza base – ciaśniejszą. Przy tym nic nie widać, poza wielkim zachodzącym słońcem.

Po trzech stresujących rundkach wracam do Hillsboro, gdzie też samolotów nie brakuje. Numer 4 do lądowania na prawym downwindzie. Kręcąc z base na final widzę po lewej stronie ok. pół mili ode mnie niebieskiego Van’s RV który podchodzi z prostej. Nie ma opcji żebyśmy się razem zmieścili na finalu – sorry kolego, ale jesteś number 5. Przez chwilę jest nerwowo, bo nie jestem pewien czy ten RV mnie przed sobą widzi, ale zgłasza w końcu „go around”, więc jest ok.

Short field landing i kołowanie na szkolny parking. Jeszcze tylko wypełnię żółty formularz (squawk sheet), bo podgrzew gaźnika prawie nie dawał się załączyć podczas tego lotu, i mogę wracać do domu.

3 komentarzy do wpisu “Day 412 – Columbia

  1. Witam !

    Przeczytałem wszystkie posty na Pana blogu. Pilotem raczej nie będę, choć bakcyla lotniczego połknąłem pracując kilka lat na lotnisku [elektroniczne ubezpieczenie lotów, radiolatarnie itp.]. Świetna lektura, ciekawa historia, na progu Nowego Roku życzę wytrwałości, zdrowia i zrealizowania wszystkich zamierzeń. Przy chwili czasu zapraszam na mój blog – jest tam kilka filmów z moich lotów wirtualnych – będzie się z czego pośmiać, ponieważ chyba nijak ma się to do rzeczywistości :)

    Pozdrawiam
    Sławek aka Orpheo

  2. Sławku, dzięki! Obejrzałem kilka filmów na Twoim blogu i jestem zachwycony! Odwzorowanie świata jest rewelacyjne, zarówno z powietrza jak i na ziemi. Jak na samouka radzisz sobie naprawdę dobrze, nawet w świecie IFR. Niejeden pilot z PPL(A) mógłby się od Ciebie uczyć :) Będę wypatrywał kolejnych wpisów, pozdrawiam!

  3. Ooo – bardzo miło mi to słyszeć, ale to za duże słowa jak dla mnie. Niestety nie miałem kiedy wcześniej zajrzeć, bo początek roku zawsze jest trochę zwariowanym czasem. Dlatego – dziękuję teraz za odpowiedź. Będzie mi bardzo miło jeśli przy chwili czasu będziesz „zazierał” na mój blog. Udanego pobytu w Polsce [o ile jeszcze trwa] :)

    Pozdrawiam
    Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *