Wczoraj wieczorem wypiliśmy z Łukaszem (który pojutrze wraca do Polski), Davidem i Martinem karton puszek piwa i dzisiaj od rana jakoś niespecjalnie chce mi się cokolwiek robić. A propos puszek. Kilka nielicznych stanów ma tutaj politykę recyklingową, która polega na doliczaniu kaucji do plastikowych i szklanych butelek jak i właśnie puszek. Każda kosztuje w Oregonie 5 centów i tyle też dostaje się z powrotem jeśli takie opakowanie wrzuci się do opowiedniej maszyny, stojącej przy większości supermarketów. Oni tutaj wszyscy chcą być eco-friendly. Każda firma się chwali ile to ona nie recyklinguje, gdy zamawiasz coś w sklepie internetowym, to proponują że towar przyślą w używanym wcześniej pudełku, a jak masz hybrydowy samochód (może być Chevy Tahoe Hybrid) to nawet niektóre parkingi w Portland dadzą ci zniżkę. Trochę to zabawne, biorąc pod uwagę ich ogrzewane na prąd domy o ścianach z płyty wiórowej. Nie mniej ja oddawanie butelek i puszek popieram, tym bardziej że udaje mi się w ten sposób odzyskać prawie $2 tygodniowo. Zawsze coś!
Spoko, mi się to podoba, ale w zestawieniu z kartonowymi chałupami ogrzewanymi prądem to rzeczywiście fail :D
A paragonów nie trzeba? U nas jest to rzecz, która mnie denerwuje najbardziej. A kto tyle czasu paragony trzyma?
Nie trzeba, ale jest inny haczyk. Maszyna skanuje kod kreskowy z opakowania, aby upewnić się że dany produkt jest dostępny w tym sklepie (co nie znaczy, że musiał być zakupiony w tym sklepie). Zastanawiam się, czy np. woda butelkowana ma w innym stanie ten sam kod. Bo możnaby jeździć raz na czas na zakupy do Washington State (gdzie nie ma kaucji), a butelki/puszki oddawać w Oregonie :) Z Hillsboro taka wycieczka kosztowałaby $6, więc interes marny, ale z Portland to jakieś $2, więc przy dwóch 24-sztukowych zgrzewkach się już opłaca ;) Tyle, że w Washington mają salex tax, ktory w Vancouver (nie w Kanadzie, tylko w USA, zaraz obok Portland) wynosi 8.2%. Na część jedzenia nie ma taxu, ale trzeba by to jeszcze sprawdzić…