Day 26 – prawo jazdy

Pogoda trochę się poprawiła, ale rewelacji wciąż nie ma. Ceiling na 4000 ft nie jest specjalnie groźny, ale scattered (czyli 3-4/8 pokrycia nieba) na 900 stopach to już niezbyt ideale warunki. Do tego dość silny wiatry o zmiennym kierunku. No chyba, że… ćwiczymy crosswind landings. Niskie chmury gwarantują spokój w powietrzu, więc będę mógł przy okazji dokładnie przysłuchać się komunikacji radiowej, którą omawialiśmy ostatnio z Davidem na ziemi.

Wspominałem już, że tutaj często pada? Tym razem nie było inaczej. Wsiedliśmy do samolotu i po raz pierwszy miałem okazję używać nawiewu na przednią szybę. Tak tak, nawet w Cessnie 152 jest taki bajer. Niestety tylko z lewej strony, więc biedny instruktor niewiele widział, zanim w kabinie zrobiło się wystarczająco sucho, aby odparowały wszystkie szyby.

Startowaliśmy z pasa 20, który był najmniej narażony na boczny wiatr, ale mimo to dawał wystarczająco dużo crosswind component, aby poćwiczyć co trzeba. Początkowo lataliśmy na domyślnym, lewym kręgu, ale po dwóch kółkach stwiedziliśmy, że wolimy prawy – obserwacja chmur 900 stóp nad ziemią była nadzwyczaj dokładna, więc aby trzymać się od nich zdala musieliśmy się nieźle nagimnastykować. Na prawym kręgu było jakoś tych chmur mniej, więc łatwiej było się skupić na samych lądowaniach. Wiatr był bardzo zmienny, ale moje lądowania nie były najgorsze, może poza jednym gdzie przejechaliśmy na jednym kole pół szerokości pasa, zanim udało mi się zapanować nad sytuacją.

Na kręgu ćwiczyliśmy też używanie checklist przed lądowaniem, a ponieważ nie ma zbytnio wtedy czasu na czytanie z kartki, robi się GUMPS checklist. Na Cessnie dwa razy, raz na downwindzie tuż przed skrętem na base (przy okazji, tutaj uczą zdejmować obroty już na downwindzie), drugi raz na finalu. Z czego składa się ta checklista?

Gas – fuel selector/shutoff valve
Undercarriage (nie dot.)
Mixture – full rich
Prop (nie dot.); pump (nie dot.); primer – locked
Safety – belts; seats – locked; switches – landing light on, etc.

Nie trzeba chyba mówić, że Amerykanie uwielbiają akronimy. W tym wypadku nie jest to takie głupie…

* * *

Zaraz po locie pojechałem do DMV. Miałem na dziś umówiony egzamin praktyczny na prawo jazdy. Poprzedniego wieczoru przestudiowałem ponownie książeczkę z przepisami, ale wciąż bałem się, że zrobię coś niezgodnie z miejscowymi regułami.

Po opłaceniu egzaminu ($9) zaparkowałem na wyznaczonym miejscu parkingowym. Kilka minut później przyszła pani egzaminator, sprawdziła mój paszport, rejestrację i ubezpieczenie samochodu, kazała powłączać światła, kierunkowskazy, nacisnąć na hamulec i przeszła się dookoła samochodu. Ja nie musiałem nawet wysiadać! Następnie wytłumaczyła mi co i jak, np. że nie będzie próbowała żadnych podchwytliwych sztuczek. Zaczęliśmy jazdę. Obie ręce cały czas na kierownicy, choć przy skręcaniu trochę mi się plątały z braku przyzwyczajenia. Przejechaliśmy się po downtown Hillsboro, było kilka stopów, świateł, przejazdów kolejowych, nawet raz jakiś pieszy mi wylazł na przejściu. Całość trwała może 5-10 minut, pod koniec na bocznej dróżce „pull over here”, czyli zatrzymaj się przy krawężniku, dalej wycofać o ok. dwie długości samochodu i włączyć się z powrotem do ruchu.

Po powrocie do DMV pogadanka. „Zaliczam panu egzamin, ale był pan na granicy oblania”. Dalej szczegółowe wytłumaczenie co zrobiłem źle. Po pierwsze zatrzymałem się przed niestrzeżonym przejazdem kolejowym. Nie było znaku STOP, ale zatrzymałem się dla własnego bezpieczeństwa (no i to egzamin, więc chciałem być ultra safe). Błąd! Nie ma znaku STOP to nie wolno się zatrzymać, bo kierowca jadący za mną się tego nie spodziewa i mogę w ten sposób doprowadzić do wypadku! No comments. Po drugie, na światłach zatrzymywałem się podobno zbyt blisko poprzedzającego mnie samochodu (ok. 2 m). A gdyby tak mi się noga z pedału hamulca ześlizgnęła, to co wtedy? Znowu bym spowodował wypadek. Ba, karambol. Po trzecie, kiedy zmieniałem pas z prawego na lewy, sprawdziłem czy mogę wykonać manewr jedynie w lusterku. Nie zaglądnąłem do tyłu przez ramię. To nic, że przed sekundą wyprzedziłem jadący na lewym pasie samochód i widziałem w lusterku dokładnie ten sam samochód. Mogłem spowodować wypadek. Trzeci już dzisiaj.

Co jednak fajnego jest w zdawaniu prawka w USA, to że od razu dostaje się tymczasowy (papierowy) dokument, bo plastik przychodzi po tygodniu pocztą. Mnie to teraz co prawda było wszystko jedno, ale pamiętam jak kilka lat temu nie mogłem doczekać się na polskie prawo jazdy, mimo że egzamin miałem już za sobą. Z drugiej strony tutaj to praktycznie jedyny dokument tożsamości, więc i traktują go poważniej.

Jeden komentarz do wpisu “Day 26 – prawo jazdy

  1. Tak jak Ci pisalem na fejsie – co do tego przejazdu kolejowego to przegiecie na maxa.
    Gratulacje zdania egzaminu ;)

    PS> Idziesz jak burza i tak 3 mać ;)

    Pozdrawiam

    Arek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *