Day 132 – domowy symulator

Chyba powoli zbliża się wiosna – zrobiło się cieplej, a do tego siedząc w downtown na kawie i oglądając ludzi za oknem, zwróciłem uwagę na coraz większą liczbę hipstersów, przebiegających przez ulicę na czerwonym świetle ze śpiworami, zwykle wystającymi z czarnych worków na śmieci. No tak, w końcu Portland to alternatywne miasto.

Dziś musieliśmy odwołać lot, gdyż przesunięto nas na 54477 – ten z silnikiem po overhaulu. Tu niestety objawia się właśnie minus związany ze szkoleniem wg Part 141, o którym niedawno wspominałem – nie możemy przejść do kolejnej lekcji, jeśli nie ukończymy elementów poprzedniej – w tym wypadku przeciągnięć.

Nie oznacza to jednak, że dziś w ogóle nie polam!

Domowy symulator IFR

To mój najnowszy nabytek, może jeszcze nie całkiem samolot, ale jestem coraz bliżej. Zwykły komputer wyposażony w odpowiedni układ sterowania i oprogramowanie może być świetnym narzędziem do nauki. Oczywiście trening lądowań czy akrobacji na takim symulatorze nie ma najmniejszego sensu, ale do ćwiczenia lotów IFR nadaje się idealnie – tak przynajmniej twierdzi kilku instruktorów w naszej szkole.

Komputer posiadam, gorzej z resztą zabawek. Wybór wolantu był w miarę prosty, zamówiłem zestaw Saiteka z podstawowym Throttle Quadrant. Pedałami nie ma się co przejmować, bo na tym poziomie symulacji nie będą potrzebne. Większym problemem był wybór oprogramowania. Najtańsze są gry-symulatory typu Microsoft Flight Simulator czy X-Plane. Z tych dwóch wybrałbym X-Plane, gdyż w przeciwieństwie do FS jest on stale rozwijany, nie wymaga takiej mocy obliczeniowej i działa bezpośrednio na Macach.

Problem polega na tym, że latanie na X-Plane jest dużo bardziej skomplikowane (przynajmniej dla mnie) niż na prawdziwym samolocie – zarówno pod względem trudności pilotażu, jak i konfiguracji oprogramowania do naszych celów. Dlatego rozglądnąłem się za alternatywami. Jest ich kilka, niestety w dużej części służą one do budowania certyfikowanych przez FAA FTD (Flight Training Device) i kosztują niemałe pieniądze. Jest jednak jeden wyjątek – ASA Instrument Procedures Trainer.

IP Trainer jest dokładnie tym, czego szukam. Program jest banalnie prosty, grafika z lat 90-tych (minimalne wymagania to Pentium 200 MHz, rozdzielczość 800×600), jeden model samolotu (w dodatku bez klap), proste menu. W zamian dostajemy kompletną bazę danych nawigacyjnych i wirtualnego instruktora CFII. Symulator zawiera ponad 100 lekcji, w czasie których instruktor najpierw demonstruje jak należy wykonać dane zadanie, a następnie musimy „wylecieć” je sami, słysząc w tle jego wskazówki. Każda lekcja kończy się testem z takimi samymi wymaganiami, jak na egzaminie FAA.

Domowy symulator IFR

Lekcje zaczynają się od prostego zapoznania się z charakterystyką lotną wirtualnej Cessny 172, przez ćwiczenia podstawowych elementów lotu IFR, korzystania z pomocy nawigacyjnych, wykonywania wszelkich rodzajów podejść, procedury en-route, loty cross country, kończąc na samej checkride. Wszystko za darmo, bez wychodzenia z domu, tracenia czasu na kołowanie, starty czy lądowania.

No, prawie za darmo, program kosztuje $150. Próbowałem znaleźć coś z second-handu i udało mi się ustrzelić na eBayu zestaw ASA IP Trainer + ASA On Top za równowartość samego IP Trainera. On Top to bardziej zaawantowany program, ma już kilka typów samolotów (w tym dwusilnikowy Baron i Beech 1900), symulator Garmina 430 i czegoś na kształt G1000, bardziej zaawansowany system generowania pogody oraz bazę nawigacyjną całego świata (wraz z edytorem). Nie ma wirtualnego instruktora, ale On Top został stworzony z myślą o pilotach, którzy posiadają już Instrument Rating – do szlifowania umiejętności czy treninigu procedur na nieznajomym lotnisku. Liczę więc, że po skończonej zabawie z IP Trainerem uda mi się go odsprzedać, a On Top pozostawię sobie na przyszłość. Tak czy inaczej, wydane teraz pieniądze powinny ułatwić i skrócić moje szkolenie na prawdziwym samolocie.

Szkoda jedynie, że przy lataniu na domowym komputerze obowiązują takie same ograniczenia ludzkie – po kilku piwach albo bez należytej ilości snu, zaliczenie lekcji zgodnie z PTS staje się praktycznie niemożliwe…

3 komentarzy do wpisu “Day 132 – domowy symulator

  1. Gdybyś był zainteresowany Microsoft Flight Simulatorem lub X-Plane, koniecznie dowiedz się co to jest Vatsim – latanie z prawdziwymi pilotami i kontrolą jest o wiele lepsze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *