Day 124 – a w życiu…

Jedziłem po mieście Skodą! Jak to możliwe w USA? Przyjrzyjcie się dokładnie logo na tym tramwaju :)

Tramwaj Skoda w Portland, Oregon

Ostatnio nie miałem zbyt wiele czasu na uzupełnianie bloga, ale dla zasady muszę wspomnieć o kilku „nowościach”.

Po pierwsze mamy wreszcie kolejny mebel w mieszkaniu! Stwierdziłem, że fajnie byłoby od czasu do czasu posiedzieć na sofie, znalazłem kilka ogłoszeń na Craigslist, wybraliśmy jedno, moja współlokatorka ponegocjowała ze sprzedawcą i tak oto za $30 staliśmy się posiadaczami wygodnego siedziska. Udało mi się je przewieźć przy pomocy tego samego pickupa, którym transportowałem łóżko i zmieściłem się w ciągu jednej godziny. Zastanawiam się, czy system trackingowy Zipcara wie kiedy przekracza się dozwoloną prędkość… choć na razie nikt do mnie nie dzwonił żeby mnie poinformować o wykluczeniu z grupy.

W ostatnim czasie było kilka okazji żeby skonsumować coś mocniejszego, odwiedziłem też portlandzkie kluby, które jednak specjalnie mnie nie zachwyciły. Ale czego się spodziewać, kiedy człowiek wychował się w Krakowie.

Między innymi to, jak i chwilowa przerwa w lataniu, wprowadziły mnie na dwa dni w dość przykry nastrój, tęsknotę za wszystkimi i wszystkim co zostało w Polsce – chyba tak naprawdę po raz pierwszy od wyjazdu. W dodatku polonia w Portland nie do końca spełniła moje oczekiwania – większość młodych ludzi powyjeżdżała na studia do innych stanów, a nieliczni którzy zostali i tak rozmawiają między sobą po angielsku.

W końcu jednak szkolenie przyspieszyło i smutki odeszły w zapomnienie. Oby na długo!

Jeden komentarz do wpisu “Day 124 – a w życiu…

  1. Dla mnie to szczerze mówiąc zaskoczenie i dobra informacja, że gdzieś jest Polonia która się asymiluje z lokalną kulturą. Spędziłem kilka lat temu pół roku w Detroit, MI, gdzie społeczność polonijna jest spora a i do drugiego największego polskiego miasta blisko (oczywiście Chicago, IL).
    I niestety potwierdziła się większość stereotypów o zamkniętej, skłóconej i zawistnej społeczności, demonstrującej co gorsze swoją wyższość nad resztą, patrzącego z niedowierzaniem i rozbawieniem, świata. Nie mówiącej w żadnym innym języku niż mieszanka polskiego, gomułkowskiej nowomowy i slangu amerykańskiej ulicy…

    A że asymilacja osłabia poczucie odrębności? Być może nie można mieć wszystkiego :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *